Morskie opowieści – Pierwsze wrażenia z Dredge

Ważne

Poniżej znajduje się opis moich pierwszych wrażeń z gry Dredge (grałem na Nintendo Switch, ale tytuł wychodzi na wszystkie platformy 30 marca). Przy produkcji spędziłem ponad 5 godzin, a klucz do niej dostałem od wydawcy. Zaznaczam, że nie jest to pełnoprawna recenzja, ponieważ gry nie ukończyłem.

Czas na Szanty - Czym jest ten tytuł?

Po rozbiciu się o skały trafiłeś do małego portu. Masz dwie wolne ręce i nie wiesz co robić w tej nieciekawej sytuacji? Mieszkańcy szybko znajdują zajęcie dla ciebie. W jedną rękę dostajesz wędkę, a w drugą ster (ledwo trzymającej się powierzchni oceanu) łódki. Droga wolna Kapitanie! Ruszaj, łów i eksploruj, ale pamiętaj, lepiej wrócić przed zmrokiem…

Dredge to przygodowa gra skupiona na wędkarstwie, ale z ciekawym twistem. Co powiecie na dodanie do tego mrocznego klimatu prostu z opowieści Lovecrafta? Studio Black Salt Games idealnie tym motywem urozmaiciło rozgrywkę. Pokażę to na trzech przykładach:

  • Łowienie ryb – choć możemy łowić ryby w dzień, to część z gatunków pojawia się tylko i wyłącznie w nocy i na odpowiednich głębokościach. Oprócz klasycznych różnic w odmianach są także przeróżne mutacje morskiej fauny – łącznie jest 128 ryb do odnalezienia.
  • Eksploracja – możemy poszukiwać nowych wysp lub ryb, ale musimy pamiętać o zagrożeniu, które czai się w mroku. Każda czynność, którą wykonujemy (łowienie, płynięcie, wydobywanie surowców) zajmuje określony czas w świecie gry. Gdy nachodzi noc łatwo trafić na skały lub byty, które mogą nam szybko zagrozić. Pojawia się, więc dreszczyk emocji związany z dokładnym planowaniem każdego wypłynięcia z bezpiecznego portu. Musimy przecież ustalić cel podróży, gdzie spędzimy noc oraz czy kierując się do celu skupimy się na łowieniu ryb czy może na odwiedzeniu jakiegoś miejsca po drodze?
  • Rozwój łodzi – zagrożenie nocne wprowadza większą motywację do rozwoju łodzi. Mamy nie tylko chęć szybszego i efektywniejszego zdobywania nowych gatunków ryb, ale także zależy nam na bezpieczeństwie. Można wykupić latarnie, dzięki którym szybciej zobaczymy niebezpieczne skały schowane we mgle. Jest możliwość dokupienia większej liczby silników, a to przyśpieszy naszą podróż do bezpiecznego miejsca. Przykładów w samej grze można znaleźć więcej.

Nie tylko dla fanatyka wędkarstwa - Moje wrażenia

Nie jestem fanatykiem wędkarstwa. Ba! Nie kojarzę żadnej gry, która skupiałaby sie na wędkarstwie, w którą grałbym kiedykolwiek w życiu (nie liczę tytułów takich jak Stardey Valley, w których to była po prostu dodatkowa mechanika). Morze z gier najbardziej znane jest mi z tytułów takich jak Assassin’s Creed Black Flag czy Sea of Thieves, a są to produkcje nijak podobne do Dredge. Do sprawdzenia tego tytułu przyciągnął mnie jednak klimat oraz intrygująca oprawa graficzna. No i nie ukrywam, motywy Lovecraftowych opowieści są bliskie mojemu sercu. I prawdopodobnie to jeden z powodów, dzięki którym ta produkcja mnie totalnie wciągnęła i nie mogę się doczekać, by zaraz wrócić do gry.

Największą zaletą tego tytułu jest to, że już na samym początku przełamuje stereotypy kojarzone z wędkarstwem nie tylko w grach, ale także ogólnie. Czynność ta wydaje się zajęciem relaksującym i spokojnym. Za to w grach wideo, hobby to przejawia się najczęściej jako krótka i mało angażująca zręcznościowa aktywność. Jednak w świecie pełnym zmutowanych ryb i bestii schowanych we mgle nie ma czasu na relaks. W Dredge też mamy zręcznościową zabawę, ale jest ona opcjonalna. Możemy złowić ryby po naciśnięciu zaledwie jednego przycisku. Jednak jeśli zależy nam na czasie, a jest on niesamowicie ważnym aspektem tej gry, musimy wziąć udział w aktywności łowienia. Jeśli wystarczająco szybko naciśniemy przycisk, nasza praca zostanie przyśpieszona. Jest to jednak ryzykowne – jeśli nie zrobimy tego na czas i popełnimy błąd… nasza walka z łowioną właśnie rybą zostanie jeszcze bardziej wydłużona. Po kilku polowaniach na morskie stworzy nastaje noc, a wtedy możemy łatwo stracić zdobyty towar. W grze, więc dokonujemy wiele decyzji, czy na pewno warto łowić tutaj rybę? Czy może lepiej dopłynąć szybciej do portu albo zwiedzić nowe tereny i coś odkryć? Tytuł pięknie narzuca tym sposobem dreszczyk emocji na gracza.

Dodatkowo gra powoduje lęk swoim klimatem. I to nie tylko dzięki ślicznie narysowanym i wymodelowanym karykaturalnym postaciom i bestiom. Twórcy dużo czerpią z Lovecrafta i także tutaj, wykorzystują jego sposoby straszenia – czyli używają do tego wyobraźnię samego odbiorcy.

W grze nigdy nie widzimy dokładnie modeli ryb. Często to jest szybko przepływająca świecąca ryba z kilkunastoma oczami, innym razem to pod wodą zarysy ogromnych bestii lub przypominające macki rośliny (albo macki udające rośliny? Kto to wie?). Patrząc na możliwości rozwoju statku jestem najpewniej za 1/3 gry i mam ogromną nadzieję, że do końca gry nawet maksymalny rozwój łodzi nie będzie powstrzymywać i odsłaniać zagrożenia, a jedynie ułatwi przetrwanie na niebezpiecznych wodach. Dzięki temu, gra cały czas będzie nam dawać motywacje do ciągłego rozwoju i planowania tras. A trzeba zaznaczyć, że rozwój w tej grze jest naprawdę satysfakcjonujący.

Co oprócz tego oferuje ten tytuł? Zaskakującą jak na taką grę ilość zadań pobocznych. Są one prostymi w większości zadaniami polegającymi na przewiezieniu lub zdobyciu czegoś. Podczas rozmów z postaciami poznajemy jednak ich mroczne tajemnice oraz świat gry. Czasem jest to misja polegająca na odnalezieniu artefaktów, a innym razem zdobycie konkretnych ryb dla kultystów.

Na końcu też wspomnę o dobrze przygotowanej optymalizacji. Jedynie na co mógłbym narzekać, to trochę przydługie czasy ładowania na Switchu. Ale w samej rozgrywce tytuł naprawdę daje radę, a twórcy od kiedy zacząłem grać wprowadzili już co najmniej dwa patche.

Ta ryba nie śmierdzi - Podsumowanie

Osobiście serdecznie polecam ten tytuł. Dla osób lubujących się w niebanalne indyki ze szczyptą grozy myślę, że będzie to tytuł idealny. Najpewniej zaraz obok The Last Case of Benedict Fox będzie to też jeden z ciekawszych indyczych horrorów tego roku. Dla przypomnienia Dredge ukaże się 30 marca.

Spodobał ci się artykuł?

Możesz wesprzeć mnie na stronie buycoffee.to/rauqk i postawić kawę.
Zawsze ubarwi mi to dzień i zmotywuje do dalszego pisania.